Wróciłam do pracy. Równo w dniu ukończenia przez Ciebie 14 miesięca życia. Nauczona przez życie tym, że nigdy nie taki diabeł straszny i że trzeba robić wszystko aby nie kreować w dziecku stresu, nerwów, obaw które posiada dorosły odnośnie jakiejś sytuacji i wmawiać mu telepatycznie, że musi być źle bo społeczeństwo i rodzina oczekuje teraz od nas nerwowego czasu, spazmów rozpaczy przy rozstaniach, nieogarnionej tęsknoty za mamą/dzieckiem, postanowiłam iść do pracy jak gdyby nigdy nic. Nie jest to łatwe, jasne. Ale przez lata wielu stresujących chwil w moim życiu wydaje mi się że udało mi się jako tako opanować sztukę „nie myślenia”, dzięki czemu się nie nakręcam i nie tworzę w głowie scenariuszy „oh jak to będzie strasznie gdy wszystko się zmieni”. Podobną technikę stosowałam przed cesarką – tygodnie przez dniem zero, który jak się oczekuje miał być jednym z najbardziej stresujących chwil w moim życiu, pracowałam nad sobą nastawiając się że trzeba będzie pójść do tego szpitala, ale z jednoczesnym wyobrażeniem sobie miłego zakończenia i znajdowania w tym jakiegoś pozytywu (trzeba tam tylko pojechać, chwilę pomęczyć ALE PRZYNAJMNIEJ będzie już po wszystkim). A w ostatnich dniach (czy tygodniu/ach) przestałam o tym w ogóle myśleć. Tak jest najlepiej. Idziesz z kopyta. Po prostu wstajesz i jak automat robisz to co musisz.
Mimo dawnych obaw jak to będzie, powrót do pracy nie kosztował mnie zbyt wiele stresu. Ciężko było iść, bo trudno wraca się do miejsca którego się nie lubi, a jeszcze ciężej jeśli odeszli z niego wszyscy Twoi znajomi (lub precyzyjniej: ludzie których znasz). Ale zobaczymy, jak się rozkręcę może przyjdzie czas na zmianę pracy. Ty też specjalnie nie zmieniłaś swojego zachowania. Nie było widać jakiś oznak stresu, tęsknoty, nie przylepiasz się nie chcąc mnie wypuścić, nie jesteś wycofana, sypiasz jak zawsze. Ale może to jeszcze za wcześnie byś zaczęła tęsknić. W końcu to tylko 2 dni…Mam jednak nadzieję, że takie rozstanie Tobie przyniesie tylko same plusy i mając teraz bardziej urozmaiconą opiekę, łatwiej będziesz potem umiała rozstawać się z dotychczasowym cieniem jakim dla Ciebie 24/dobę dotychczas byłam.
Super, że Emilka tak dzielnie znosi rozłąkę. Miki idzie do żłobka od marca i właśnie zaczynam Tworzyć w głowie scenariusze, jak to będzie…przeważnie wychodzą raczej koszmarnie. A może rzeczywiście nie taki diabeł straszny. Tylko trudno myśleć pozytywnie, jak nawet moje wyjście do toalety kończy się teraz czasem histerią… ale zostały jeszcze 4 miesiące, więc wszystko się może odmienić.
PolubieniePolubienie
Ja lubiam swoja prace, ale powrod mialam kiepski. Znajomi obrazeni, czesc odeszla… Dziwnie mi tam.
Najwazniejsze jednak ze nasze dzieci sa szczesliwe i ze sobie radza!!
PolubieniePolubienie
Nas też eka rozłąka żłobkowa za kilka miesiecy… aż się boję, ja ja to zniosę, bo podobno dzieciom to przychodzi łatwiej niż mamom
PolubieniePolubienie
Dzisiaj powinnam skakać z radości. Wracam do pracy. Teściowa będzie opiekować się Olkiem przez 4 miesiące, potem moja mama i od września do żłobka, no cóż zobaczymy jak to będzie. Mam nadzieje, że damy radę. Ja tęsknie do pracy, za ludźmi, zajęciem i przede wszystkim nie siedzeniem w domu, a to ważne ! normalne życie ! i modlę się tylko o to, aby mały nie chorował, by wszystko przynajmniej szło w dobrym kierunku.
Pozdrawiam 🙂
PolubieniePolubienie